click me Click Me Click Me Click Me

28.01.2016

Książeczka Zdrowia Dziecka - zmiany w 2016 roku

Jak wiecie w tamtym tygodniu miałam okazję wziąć udział w spotkaniu organizowanym w ramach projektu Rodzice dla zdrowia i ruchu społecznego Głodni Zmian. Cała akcja obchodziła swoje pierwsze urodziny. Na początek chciałam Wam krótko napisać o co chodzi...

Fundacja "My Pacjenci" działa dla każdego z nas, dla mnie, dla Was i dla naszych dzieci. W ramach tego projektu walczymy o to by mieć głos, a żeby go mieć musimy działać. W tej chwili priorytetem dla nas jest uzbieranie poparcia obywateli dla naszego projektu jakim jest wprowadzenie w ramach NFZ darmowej porady dietetycznej dla kobiet w ciąży i małych dzieci do lat 3. 
Niestety problem otyłości jest w tej chwili ogromny i każda taka porada szczególnie dla młodych rodziców jest na wagę złota. Dlatego poświęćcie proszę minutę na wypełnienie e-petycji. Wystarczy Wasze imię, nazwisko i adres e-mail (z tego miejsca zapewniam, że nie będziemy zaśmiecać Wam skrzynki!). Nic Was to nie kosztuje, a z pewnością zaowocuje tylko dobrem.  Mamy już ponad 5.000 podpisów, ale to ciągle za mało! Dlatego namawiajcie swoich przyjaciół i rodzinę aby oddali głos w słusznej sprawie. 

E-petycję znajdziecie tutaj:  http://glodnizmian.pl/ , a w polu: "skąd dowiedziałeś się o e - petycji" podajcie  proszę adres mojego bloga - mamaahoj.blogspot.com  - będzie mi bardzo miło. Za każdy podpis serdecznie dziękujemy! :)

Przechodzę zatem do tematu wpisu.

Pewnie wielu z Was słyszało  (ja się dowiedziałam dopiero w tamtym tygodniu bo telewizji nie oglądam, a w internetach to tylko na FB i Insta się obracam), zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 9 listopada 2015 roku w sprawie rodzajów, zakresu i wzorów dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania od 1 stycznia 2016 roku w życie weszły przepisy przewidujące obligatoryjne prowadzenie dla małoletnich pacjentów książeczek zdrowia dziecka. 

Książeczkę bezpłatnie otrzymują rodzice nowo narodzonych dzieci, a wydawana jest ona przez placówkę w której nastąpił poród lub do której przyjęto noworodka urodzonego w warunkach poza szpitalnych, ew. jeśli poród odbywał się w warunkach domowych, książeczka wydawana jest przez osobę przyjmującą poród - lekarza lub położną. Zawsze za pokwitowaniem.

Wpisów w książeczce zdrowia mogą dokonywać lekarze, pielęgniarki, położne i inne osoby wykonujące zawód medyczny. Powinny być one zamieszczane bezpośrednio po udzieleniu świadczenia zdrowotnego, a gdy nie jest to możliwe powinny być uzupełniane w trakcie następnej wizyty na podstawie dokumentacji wewnętrznej.

Jakie informacje zawiera książeczka?
- dane osobowe dziecka
- dane osobowe rodziców / opiekunów prawnych
- okres prenatalny (ciąża)
- poród
- stan noworodka po urodzeniu
- obserwacja noworodka
- dane noworodka w dniu wypisu ze szpitala albo przekazania opieki nad dzieckiem urodzonym w warunkach poza szpitalnych pod opiekę położnej podstawowej opieki zdrowotnej
- wizyty patronażowe
- wizyty profilaktyczne 0-4rż
-badanie stanu uzębienia oraz zdrowia jamy ustnej
- wizyty profilaktyczne 4-19rż
- przebyte choroby zakaźne
- konsultacje specjalistyczne
- uczulenia i reakcje anafilaktyczne (nareszcie! bo te pytania "czy dziecko jest uczulone na jakiś lek?" doprowadzają mnie do szału...)
- hospitalizacje
- zaopatrzenie w sprzęt i wyroby medyczne
- zwolnienia z zajęć sportowych
- uwagi
- siatki centylowe
- książeczka szczepień.

Zmiany w częstotliwości bilansów (kolorem oznaczyłam nowe bilanse):
w pierwszych dniach życia, po 6 m-cu, 9 m-cu i 12 m-cu, 2 rż, 4 rż, 5 rż, 6 rż, 8 rż, 9 rż, 10 rż, 12 rż, 13 rż, 14 rż, 15 rż, 16 rż, 18 rż, 19 rż (tylko jak tu zmusić pełnoletniego człowieka do pójścia na taki bilans?)

Na każdym etapie życia do osiągnięcia wieku 19 lat przeprowadzana jest także profilaktyka otyłości (wyliczenie wskaźnika masy ciała BMI, porady żywieniowe, dieta, witaminy). W jej ramach udzielanych jest 19 porad żywieniowych/zaleceń dotyczących żywienia, jednak udzielać ich mają lekarze rodzinni, położne, pielęgniarki. Czy  tak jak ja uważacie, że są od nich bardziej zorientowane osoby jak np. dietetycy? Za 2,5 roku życia Gabrysia jedyną poradą żywieniową jaką otrzymałam od jego pediatry było "wprowadzić mleko modyfikowane".

Jakie są moje wrażenia? Możecie przekonać się po dopiskach. Bardzo podoba mi się to, że lekarze są teraz zobowiązani przez prawo dokonywać wpisów w książeczce, a jeśli nie będą chcieli tego zrobić, to będę się tego domagać w bardziej miły lub niemiły sposób.

A co Wy myślicie o nowych książeczkach? Co Wam się podoba, a co nie? Czekam na Wasze opinie.

23.01.2016

Sprzedam Wam trochę zimy

Nie lubię zimna. Zdecydowanie jestem stworzeniem ciepłolubnym. Mimo to odkąd Młody przyszedł na świat i odbębniliśmy tydzień zamknięcia w szpitalu i w domu, wychodziłam z nim na spacer codziennie. Nie ważne czy upał, czy wiatr, czy deszcz, czy śnieg. Jeśli tylko był zdrowy na zewnątrz spędzaliśmy chociaż godzinkę dziennie. Teraz odchorował swoje 1,5 tygodnia i wreszcie doszedł do siebie. Mimo ogólnego niechciejstwa postanowiliśmy wybrać się na sanki. 15 minut bo 15 minut, ale zawsze to coś. A uśmiech Gabrysia... BEZCENNY! :)










18.01.2016

Mama jest mamą,tata jest tatą, oboje jesteśmy rodzicami

Nie wiem jak to się stało, ale w pierwszej minucie w której otworzyłam dzisiaj oczy wiedziałam, że to nie będzie dobry dzień. Gabryś dzielnie walczył z chorobą i czuje się już wyraźniej lepiej. Z wielkim uśmiechem przybiegł rano do naszego łóżka, dając znać, że już po siódmej. Obdarował nas masą buziaków. Mąż pozwolił jeszcze poleżeć więc wszystko wyglądało jak z najpiękniejszej bajki, a mimo to coś wisiało w powietrzu.

Spojrzałam na swoje okulary. Dzień wcześniej odprysnął od nich kawałek szkła po tym jak spadły na podłogę. Dlaczego spadły? Bo mój ukochany syn nie potrafi opanować odruchu bicia nas po twarzy. I tak w złości uderzył mnie obiema rączkami i okulary wylądowały na ziemi. Ze względu na to, że oboje z Ł. nie tolerujemy bicia dzieci, od pewnego czasu za takie zachowanie stawiamy go do kąta. Wczoraj tam nie wylądował, ale dzisiaj przeszedł sam siebie.

Próbowałam ubrać go do lekarza, ale nie dawał za wygraną. Krzyczał i uciekał. Cierpliwie próbowałam go uspokoić, aż w końcu dwa razy przyłożył mi w twarz plastikowym dinozaurem. Bez zastanowienia postawiłam go w koncie. Krzyczał, płakał, kładł się po podłodze. W końcu zesikał się w spodnie. Zaczęłam pytać, czy ja go biję, że on mnie tak. Odpowiedzi od niego nie uzyskałam. Za to zza drzwi dobiegło mnie: "Uspokój to dziecko bo się zgrzeje i znowu rozchoruje. Ty pójdziesz do pracy a my będziemy musieli patrzeć na to jak choruje".

Jestem nerwowa. Okropnie. Krzyczę, drapię, gryzę i tak też zrobiłam, a potem wzięłam na kolana Gabrysia i zaczęłam płakać. A więc to była moja wina, że dziecko zachorowało, ale to nie jest najgorsze. najgorsze jest to, że to Ł. wziął opiekę, żeby się nim zająć a ja chodzę do pracy...

Odkąd Gabryś przyszedł na świat dzielimy się obowiązkami. Chcemy, żeby nasz syn miał dwoje rodziców.  I tak odpowiednio, ja zajmowałam się Gabrysiem kiedy Ł. był w pracy. Kiedy wracał, to on chciał mieć swój czas z Młodym. Wtedy przewijał, karmił, utulał. Ja wstawałam z nim rano, a Ł. kładł się na wieczór. On kąpał, a ja masowałam i ubierałam. Nasze dziecko od początku miało dwoje rodziców. Tak samo ważnych. 

Stereotypy. Średniowiecze. Tak. Dawniej to matka robiła WSZYSTKO. Miała siedzieć w domu, ugotować, wyprać, posprzątać i wychować dzieci. Ojciec był tylko od święta. Jego rolą było zarabianie pieniędzy, a nie zmiana pieluch. Czasy się zmieniły. Kobiety mają swoje plany i marzenia, a jeśli mają dobrych mężów to Ci pozwalają im na ich realizację. Mój jest dobry. Nie hamuje mnie, a  wręcz popycha mnie do przodu. Rozumie, że ja też poza byciem matką chcę być kobietą, że praca jest dla mnie ważna bo robię to co kocham. 

I tak dzielimy się obowiązkami, a ja zbieram za to baty... Bo co ze mnie za matka, skoro zamiast siedzieć z chorym dzieckiem chodzę do pracy i zostawiam je z ojcem. Ojcem który przyczynił się do tego, że jest na świecie. Przecież rola ojca nie kończy się po zapłodnieniu...

TATA JEST TAK SAMO WAŻNY DLA DZIECKA JAK MAMA!








17.01.2016

BLOGOSFERA CANPOL BABIES

Jakiś czas temu dowiedziałam się, o wspaniałym miejscu jakim jest BLOGOSFERA CANPOL BABIES.


Zapraszam wszystkich do programu bo to nic nie kosztuje, a oprócz dobrej zabawy gwarantuje wspaniałe produkty :) Wskakujcie do BLOGOSFERY CANPOL


 Po 31 lipca zostanie wybranych 10 testerek oraz 10 organizatorek konkursów, z których każda otrzyma dwa zestawy nagród do swojego konkursu. Ja już się zgłosiłam, bo bardzo cenię sobie produkty tej marki i wiem, że są niezastąpione! W tym miesiącu walczymy o:


15.01.2016

Gdyby jutra miało nie być...

Czas pędzi nieubłaganie. Nawet nie zdążyłam się obejrzeć, a dwa tygodnie Nowego Roku umknęły mi nie wiadomo gdzie. Przeprowadzka i praca zajęły 90% mojego czasu. Marzę o przerwie i już za tydzień taką dostanę, ale póki co jestem w domu, a moja głowa ciągle krąży wokół jednego tematu. 

W niedzielę w restauracji mieliśmy rezerwację. Starsza Pani obchodziła swoje X urodziny. Na obiedzie pojawiły się 4 pokolenia. Ona, jej córka, dzieci jej córki i dzieci tych córek. Wszyscy złożyli jej życzenia i zgodnie mówili "100 lat". Starsza Pani wstała z krzesła i cały czas gnała za swoim półtora rocznym prawnukiem. Uśmiechnęłam się do niej. Trzymała się bardzo dobrze. W pewnym momencie podeszła do mnie i powiedziała "Babcię ma, mamę ma, a on i tak woli z prababcią". W odpowiedzi tylko zachichotałam. Kiedy przyszłam do pracy następnego dnia, dowiedziałam się, że zmarła.

Długo zastanawiałam się jak to jest. Jednego dnia widzisz człowieka pełnego energii, a zaraz... Zaraz go niema. Wiem, że to była starsza kobieta, ale argumenty typu "przeżyła już swoje" jakoś do mnie nie trafiają.Dlaczego? Bo śmierć nie przychodzi tylko do ludzi starych. 

Jakiś czas temu spotkałam się z koleżanką. Kilka lat starsza ode mnie. Okazało się, że ma raka piersi. Pamiętam jej kolejne wizyty u lekarza i każdy wykonany do niej telefon. Pamiętam kiedy zadzwoniła i powiedziała, że nie jest dobrze. Płakała. Ze łzami w oczach spaliłam wtedy jednego z ostatnich w tym okresie papierosa. Miesiąc później lekarze operacyjnie usunęli jej jedną pierś. 

Inna sytuacja. Siedzę u teściów i z nudów zaglądam po raz setny tego wieczora na facebooka. W okienku miga mi kilka zniczy stworzonych z nawiasów i gwiazdki. Patrzę na profil i oczom nie wierzę. Myślę, że to jakiś żart i szybko wykręcam numer do mojej przyjaciółki. "Co się stało z X.?"- rzucam. "Nie żyje. Zmarł dzisiaj rano". Struny głosowe odmawiają mi posłuszeństwa i nie mogę wypowiedzieć ani słowa. 28 lat to nie jest wiek na umieranie.

Na świecie, w sąsiednim mieście, dwa bloki dalej. Wszędzie rozgrywają się tragedie o których nie wiemy. Słyszymy o czymś w telewizji i komentujemy, ale odrzucamy od siebie myśl, że coś podobnego może zdarzyć się nam. Jeśli coś bezpośrednio nie dotyczy nas, czy naszych bliskich to nie istnieje. To zapewne kolejny scenariusz filmu akcji czy dramatu. 

Patrzę w lustro i zastanawiam się, co by się stało gdyby okazało się, że jestem poważnie chora. Co stałoby się kiedy wylądowałabym w szpitalu i nie mogła być z moją rodziną. Co by było gdyby mnie...zabrakło? 

Każdemu z nas wydaje się, że śmierć przyjdzie dopiero kiedy będziemy starzy. Wychowamy swoje dzieci, wnuki, a może nawet prawnuki i wtedy będziemy mogli spokojnie odejść. Życie nie jest tak kolorowe. Choroby, wypadki - one nie patrzą na wiek. Szkoda, że nie możemy przeczytać scenariusza z naszego życia i przygotować się na wszystkie szczęścia i nieszczęścia jakie nas spotkają. Szkoda, że nikt z nas nie wie kiedy się pożegnać.

A gdybyśmy wiedzieli? Co bym zrobiła gdyby jutra miało nie być? Ucałowałabym moich najbliższych. Powiedziałabym jak bardzo ich kocham i podziękowałabym za wszystko co dla mnie zrobili. Chwyciłabym za rękę mojego syna i męża i poszła przed siebie. Śmiałabym się z żartów mojego Ł. i płakała z każdym buziakiem mojego ukochanego synka. Utuliłabym ich mocno i powiedziała jak bardzo ich kocham i że już zawsze będę nad nimi czuwać.

13.01.2016

Coroczne Postanowienia Noworoczne

Pamiętam czasy szkoły podstawowej. Nadchodził Nowy Rok i wszyscy namiętnie przygotowywali karteczki z listą postanowień noworocznych. Wtedy traktowaliśmy to bardziej jako zabawę. Nawet nie potrafię przypomnieć sobie co na nich pisałam, ale wiem, że było to dla mnie bardzo ważne. Gimnazjum trochę zmieniło moje priorytety i  na corocznej liście postanowień pojawiało się zdanie "Bardziej przyłożę się do nauki". Oczywiście równo z drugim stycznia, karta lądowała na dnie szuflady mojego biurka, a postanowienie ulatywało z  głowy. Tak działo się z każdym moim postanowieniem noworocznym do tej pory.

13 dni temu powitaliśmy Nowy Rok. TO JEST TEN ROK! Rok w którym nareszcie coś zmienię. 1 stycznia nie chwyciłam długopisa i nie napisałam starannie "SCHUDNĘ" tylko spojrzałam w lustro  i powiedziałam do siebie "Tym razem to zrobię!"

Nie potrafię zliczyć ile razy podejmowałam już próbę. Najlepiej poszło mi w 2011 roku, ale to dlatego, że miałam znakomitą motywację. Nie chciałam wyglądać na zdjęciach w albumie ślubnym jak trzydrzwiowa szafa przy moim szczuplutkim Ł. Byłam na diecie, rano ćwiczyłam,wieczorem jeździłam na rowerze tudzież rolkach. Schudłam wtedy równe 20kg i byłam z siebie mega, naprawdę MEGA DUMNA, a przede wszystkim czułam się znakomicie! Po ślubie zamieszkaliśmy razem, a ja zapomniałam o diecie i ćwiczeniach. Zbędne kilogramy wróciły w mgnieniu oka. Kolejne próby kończyły się podobnie. Zaczęłam się zastanawiać, czy EFEKT JOJO nie jest u mnie wrodzony. 

3 stycznia rozpoczęłam swoją drogę do LEPSZEGO JA. Powoli. Bez pompy, bo przyznam się szczerze, że bałam się nawet stanąć na wagę. W mojej głowie migotała myśl, że  zobaczę liczbę, która zawiedzie mnie na tyle, że kolejny raz porzucę postanowienie. Dlatego 3 stycznia rozpoczęłam dietę, którą publikuje na swojej stronie Ewa Chodakowska. Jeśli jakieś danie mi nie odpowiada, wymieniam na inne, lub unikam konkretnych nie pasujących mi składników. Piję ok 2,5 - 3l wody i  raz w tygodniu robię sobie "Dzień Oszusta"  i jedno danie zamieniam na coś na co w danej chwili mam ochotę. W tamtym był to placek po węgiersku ;). Nie podjadam i unikam słodyczy i alkoholu.

3 lutego stanę na wagę, pomierzę się i ruszę krok dalej - dołożę ćwiczenia co drugi dzień. Każdego 3 dnia miesiąca będę zdawać Wam tutaj relację. Mam nadzieję, że będziecie mnie motywować i trzymać za mnie mocno kciuki! 
Moja kompania już gotowa :)




A jakie jest Twoje Noworoczne Postanowienie?