Jak dziś pamiętam dzień w którym skończyłam liceum. Byłam tam gdzie chciałam być, z jasnymi planami na przyszłość. Wiedziałam, że moje życie będzie kręcić się wokół turystyki, choć nie pomyślałam, że ukierunkuje się na gastronomię. Poszłam na studia. Zaocznie uczyłam się w Rzeszowie na kierunku Turystyka i rekreacja. W wieku 19 lat podjęłam swoją pierwszą pracę w zawodzie kelnera. Ot, tylko po to, by dorobić sobie do stażu który odrabiałam z UP. Szybko okazało się, że jestem w tym całkiem dobra. Byłam otwarta i bardzo dobrze rozmawiało mi się z ludźmi. Po 3 miesiącach z sali awansowałam na bar. Duma rozpierała mnie na maksa. Wtedy zdecydowałam, że to jest to co chcę robić w życiu. Przy wyborze specjalizacji na studia, nie wahałam się ani chwili - Hotelarstwo i Gastronomia. Po roku rozpoczęłam pracę w 4* hotelu. Myślałam, że wiem już bardzo wiele, ale okazało się, że nie wiem nic. Jak się okazało wcześniej nie byłam kelnerem, a zwykłym podawaczem. Bo wiecie...Osoba która przyniesie i odniesie talerz to nie jest kelner. Żeby być kelnerem trzeba mieć doświadczenie, przeszkolenie i TO COŚ.
Z uwagą przyglądałam się kolegom którzy już TO mieli. Chłonęłam od nich każdą informację i całą wiedzę jaką chcieli mi przekazać. W wolnych chwilach zaczytywałam się w materiałach dotyczących branży i ćwiczyłam swój angielski. Zapisałam się na kurs kelnerski do Krakowskiej Szkoły Restauratorów. W głowie kotłowało się milion pomysłów, na to jak rozkręcić restaurację, jak przygotowywać stoły na przyjęcie specjalnych gości, jak ulepszać naszą pracę. Wszystkie przekazywałam ówczesnej kierowniczce - dziewczynie bez doświadczenia i ze zdecydowanie zbyt wysoką oceną swoich umiejętności - z nadzieją, że doceni moje starania i awansuje mnie na Supervisora. Tak niestety się nie stało. Pomysły przypisała sobie, podpisując się pod nimi swoim nazwiskiem. Stałam w miejscu, kiedy wszyscy inni wznosili się w górę. Los chciał, że po roku wylądowałam w małej, ale świetnej restauracji, gdzie nareszcie poczułam się doceniona. Skończyłam studia z bardzo dobrą oceną i wybrałam się na kurs baristy, aby ciągle uczyć się czegoś nowego i podnosić swoje kwalifikacje. Jestem w miejscu w którym chcę być. Z głową pełną pomysłów, które w końcu ma kto wysłuchać i nie kradnie mi ich bezczelnie. Teraz wiem, że mogę nazwać się KELNEREM i chciałabym żeby inni też tak mnie postrzegali. Pamiętam sytuację kiedy na niedzielny obiad przyszła rodzina - mama, tata i syn ok 16 lat. Przez cały obiad rozmawiali o szkole. "Jak nie będziesz się uczył to jedyne na co będzie cię stać, to zostanie kelnerem".
Niestety w dzisiejszych czasach KELNER JEST NIKIM. To służba która ma Ci podać to co chcesz i po Tobie posprzątać. Milion razy spotkałam się z sytuacją, kiedy goście restauracyjni gardzili mną, jakbym była człowiekiem niższego gatunku. Przynieś! Wynieś! Pozamiataj! Nie rozumiesz?! Głupia jesteś czy głucha?! - nie wszyscy goście są kulturalni, szczególnie po alkoholu. Kojarzycie sytuacje wyjęte żywcem z zagranicznych, starych filmów kiedy to goście restauracyjni pstrykają na kelnera? Jest to najbardziej znienawidzony ruch, przez wszystkie osoby pracujące w moim zawodzie i dla mnie oznacza kompletny brak szacunku. W niektórych krajach jest nawet zakazany. Jeden z moich znajomych, również kelner doświadczył czegoś jeszcze mniej przyjemnego. Jeden z gości gwizdnął za nim i krzyknął "Ej Ty!".Pamiętam jak dziś jak podszedł do niego i spytał czy widział tu gdzieś psa, a jeśli nie to dlaczego gwizda. Mina gościa bezcenna, z gatunku tych za które nie zapłacisz kartą MasterCard.
Jak ja radzę sobie w trudnych sytuacjach? Przez te 6 lat w zawodzie, nauczyłam się panować nad emocjami, zachowywać spokój i nie reagować na zaczepki. Grzecznie odpowiadam i próbuję rozładować atmosferę. Potem kieruję się na zaplecze i tam... tam to już mogę sobie przeklnąć. Często kiedy w restauracji pojawia się nowy gość, od progu potrafię ocenić, czy będą z nim jakieś problemy. Tak, to też jest zdolność którą nabyłam z czasem. Przyklejam mój "amerykański uśmiech" i zmierzam w jego kierunku.Wymiana krótkich zdań, jakiś żart i robi się luźniej. Dzięki temu, że nieraz goście spędzają w restauracji więcej czasu możemy nawiązać z nimi głębszą i dłuższą relację. W poprzednim miejscu pracy poznałam niesamowitych ludzi, którzy mieszkali w hotelu ponad rok. Do tej pory utrzymuję z nimi kontakt.
Przychodząc do restauracji pamiętajcie, że kelner też jest człowiekiem, studentem, matką, może po godzinach pisać wiersze, albo udzielać się charytatywnie. Nie znacie go, nie oceniajcie z góry. Wielu, naprawdę wielu z nich przygotowywało się do tego zawodu latami,poświęciło swój czas i pieniądze na kursy i szkolenia. Ktoś kiedyś powiedział "Nasz klient - nasz pan". Słyszałam lepszą wersję: "Nasz klient - nasz gość". Jeśli jesteśmy dla Ciebie, jako dla naszego gościa mili - odpłać nam się tym samym.
Widziałam Cię w akcji i naprawdę pełen profesjonalizm :-) a przy okazji gratuluję "lekkiego pióra" i tak trafnego nazywania rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Tym Bardziej mi miło :) :*
UsuńPodziwiam Cię za tą siłę, która jest w Tobie. A spędzanie czasu z tak świetną kelnerką to jedynie przyjemność:)
OdpowiedzUsuńKochana <3 boję się tylko, że kiedyś ten zapas siły się wyczerpie...
UsuńPieknie to wszystko napisalas.Mieszkam obok tej malej restauracji i wielokrotnie tam bylam ;) jestes szczesciara ze mozesz rozwijac sie w zawodzie ktory kochasz ;) oby tak dalej
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) tak, kocham ten zawód! Szczególnie zabieg kontakt z Ludźmi :)
UsuńPrzeczytane :) wiesz co ja właśnie dlatego nie mogę znieść naszego kraju... Nie każdy kto pracuje w tzw "zawodzie niższej kategorii" jest tam "bo musi żeby utrzymać rodzine" jest traktowany przez społeczeństwo jak czlowiek gorszej kategorii. Mój mąż jest rolnikiem - tak rolnikiem z zawodu i zamilowania, czasami jak widzę reakcje co niektórych to mam ochotę wybuchnąć... Tylko ze nikt nie wie jaka wiedzę trzeba posiadać żeby to wszystko się kręciło, zarabiało i sprzedawało się jako dobra marka w dobrej cenie i ze "rolnik" dzisiejszych czasów przynajmniej ten który ma firmę która dostarcza produkty m in restauracji sklepów itd musi być logistykiem marketingowcem ekonomista psychologiem negocjatorem i cholera wie co jeszcze :P A co do kelnerów - ja cholernie podziwiam ten zawód, wiele godzin ciężkiej pracy i jeszcze niektórzy klie nci :/
OdpowiedzUsuńJest dokładnie tak jak napisałyśmy... Ludzie przyklejają metki choć zupełnie nie wiedzą jak i dlaczego człowiek znalazł się w miejscu w którym jest. Zawód kelnera, barmana, rolnika, ekspedientki w sklepie wymaga naprawdę wielu umiejętności, choć na pozór wydaje się niczym.
UsuńJest dokładnie tak jak napisałyśmy... Ludzie przyklejają metki choć zupełnie nie wiedzą jak i dlaczego człowiek znalazł się w miejscu w którym jest. Zawód kelnera, barmana, rolnika, ekspedientki w sklepie wymaga naprawdę wielu umiejętności, choć na pozór wydaje się niczym.
UsuńW czasach "przed dziećmi" pracowałam w hotelarstwie i mogę powiedzieć jedno: kelner, któremu chce się pracować to skarb! Niestety w małych miejscowościach, a w takiej mieszkam i w takich pracowałam, znaleźć ludzi, którym się chce pracować to bardzo trudna sprawa.
OdpowiedzUsuńMów mi o tym. Sama obserwuję wśród ludzi których zatrudniam, lenistwo stosowane, ale to wynika z tego, że myślą, że rzucą komuś talerz pod twarz i zalatwione, a tu ich spotyka rzeczywistość :D
UsuńŚwietnie i lekko piszesz. Uwielbiam Cię czytać! :) A co do traktowania tak ludzi, niestety widzi się to w wielu branżach, bo czy to idąc do restauracji, czy do sklepu, czy kina - ludzie mają tendencję do tego, by z pogardą traktować innych, którzy ich zdaniem od tego tam są, żeby "usługiwać" innym, więc szacunek im się nie należy. Ja do każdego staram się podchodzić z szacunkiem i traktować tak, jak sama chciałabym być traktowana.. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi. Traktujmy innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani.
UsuńOby zapal i hart ducha nigdy Cię nie opuszczał! ;-) osobiście nie cierpię kiedy przykleja się ludziom "metki" a w rzeczywistości nie ma się o tym zielonego pojęcia! "Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś aby Ciebie traktowano" - ta zasada towarzyszy mi od wielu lat a zwłaszcza w pracy zawodowej, ba wszędzie ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mam nadzieję, że nie opuści choć czuję, że robię się za stara do tego zawodu o.O
UsuńNiektórym się wydaje, że praca innych jest prosta i nieskomplikowana. Poniżają innych i pomiatają nimi. Tak naprawdę to oni mają bardzo małe doświadczenie w czymkolwiek. Staram się nie oceniać czyjejś pracy stojąc obok. To świetnie, że robisz to z taką pasją. To najważniejsze!
OdpowiedzUsuńPasja w tym zawodzie to podstawa :) Inaczej by zwariował :O
UsuńNie ważne co się robi, ważne że się czerpie z tego satysfakcje, myślę że jesteś najlepszym Kelnerem przez wielkie K :) niestety częściej spotyka się, jak Ty to nazwałaś, podawaczy, przy których klient czuję osobą zakłócającą cenny spokój takiego podawacza, w każdym razie ja się tak często czuje w różnych restauracjach - to tak z drugiej strony medalu ;)
OdpowiedzUsuńSama nieraz tak się czułam więc dokładnie wiem o czym mówisz...
UsuńKochana, napisałaś to dosadnie! :)
OdpowiedzUsuń